niedziela, 21 grudnia 2014

Babskim okiem.

Kilka miesięcy temu jeden z bliskich współpracowników Donalda Tuska powiedział: wie Pani, to powinien być rząd kobiet. Najcenniejsze aktywo jakie dziś mamy. 
Rzecz działa się podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy.

Ewa Kopacz tę myśl bardzo wzięła sobie do serca. Może i dobrze. Teorii politycznych na ten temat komentatorzy przedstawili już wiele. Choć zagorzałą zwolenniczką parytetów nie jestem, to jednak co do zasady, sprawdza się pogląd, że kobiety są bardziej odporne i lepiej zorganizowane.

I nagle kobiety te - pięknie wymyślone - stają sie bohaterkami idei pełnomocnika. Już nie ministra, ale pełnomocnika ds. realizacji obietnic z expose. I ja rozumiem, że panie są posłankami. A poseł może pełnić funkcję ministra lub sekretarza stanu, a więc tam, gdzie są już osoby na stanowiskach sekretarzy, pozostaje tylko funkcja pełnomocnika. Tylko że wszystko można było zrobić mądrzej.

Panie obejmą stanowiska tylko w resortach: zdrowia, edukacji, skarbu państwa i infrastruktury. Patrząc jednak na przykład na ten cytat z expose:


"W związku z tym zobowiązuję ministra finansów do przedstawienia na początku przyszłego roku założeń do projektu nowej Ordynacji podatkowej, a ministra gospodarki do założeń nowego Prawa działalności gospodarczej. To co planowano osiągnąć w 3 lata, ten rząd zrobi w 12 miesięcy."


dlaczego pełnomocnika nie ma w ministerstwie finansów czy gospodarki?


To byłoby konsekwentne. Dziś ta operacja wygląda zatem jak namaszczenie albo wskazanie. Ale jakakolwiek byłaby rola pełnomocników, to tego typu instytucjonalizowanie jest niekorzystne.

Expose to po prostu rząd. Expose to zgodnie z art. 154 Konstytucji "program działania Rady Ministrów". Kimże zatem są pełnomocnicy? 

Wskazanie osób odpowiedzialnych daje wrażenie chaosu, braku zaufania. Wygląda jakby Ewa Kopacz skupiała sie wybiórczo na konkretnych wąskich zapowiedziach, z których będzie rozliczana, a nie na kompleksowej realizacji planu prac jej autorskiego rządu. 
Plan o tyle ryzykowny, że jeśli realizacja obietnic się nie powiedzie, to co prawda wiadomo będzie komu ściąć głowę, ale odpowiedzialność Ewy Kopacz będzie podwójna. Za expose i za wskazanie.

Na koniec rozmowy ze wspomnianym na początku politykiem PO zapytałam: a nie myśli Pan, że one się pewnego dnia się pozabijają? Ha! - odpowiedział- I to jest największe ryzyko. 

czwartek, 11 grudnia 2014

Sztandar wyprowadzić.

To nie jest lewicowe momentum. Tu nawet nie ma sensu go szukać. Bo i kto miałby to robić i po co. Lewicowa bliżej nieokreślona masa przestaje istnieć.

Czas wyprowadzić sztandar. 

Może nawet zaorać to, co jest. Nie ma co demonizować, w pośpiechu szukać nowych twarzy. Bo tutaj jeszcze takich nie ma. A te, które mogłyby nimi zostać, powinny poczekać. To wymaga treningu. Nawet jeśli wybory 2015 będą sromotną kleską, nic gorszego już się nie stanie. 

Nie mam wątpliwości, że jest dziś miejsce na scenie politycznej dla takiej partii. Nawet Platforma Obywatelska, próbując odzyskać utracone poparcie, w swoich działaniach stała się bardziej lewicowa niż sama lewica.
Na kogo zatem jeśli nie na lewice odda swój głos - pragmatyczny - nie ideowy, utracony przez PO elektorat. Tutaj dużej alternatywy nie ma. 

Ale ten elektorat, w swym pragmatyzmie, musi mieć pewność, że głosuje na byt, który ma szanse istnieć, a nie tylko trwać. Czas zatem budować nowe. 

Na fundamentach tego co było. Ale bez postkomunistycznego kombatanctwa, za to z dużym doświadczeniem politycznym. Z nowoczesnym spojrzeniem, wiedzą, bez przesadnego zatapiania się w analizie. Za to z odpowiedzią także na oczekiwania młodego wyborcy. Tego, który zmęczony zbyt szybką codziennością poszukuje odrobiny państwa socjalnego.